piątek, 30 czerwca 2017

"Inicjały zbrodni" i "Zamknięta trumna" Sophie Hannah






Uwielbiam kryminały Agathy Christie. Nie przekonasz mnie, że daleko im do współczesnych kryminałów, które pod płaszczykiem intrygi kryminalnej przekazują prawdę o życiu i najpoważniejszych problemach społecznych. Cóż, są książki, dzięki którym poznasz otaczający cię świat, ale są i takie, dzięki którym będziesz miał szansę choć na moment się od niego oderwać.
Przenieść w czasie. Zanurzyć w klimacie angielskiej wsi, gdzie każdy gest współtowarzysza ma znaczenie, a ludzie są tak u w a ż n i w kontaktach z drugim człowiekiem, tak bardzo zwracają na siebie uwagę, że aż się im zazdrości tego skupienia.

Niestety wszystkie książki Agathy mam już za sobą, niektóre nawet kilka razy. Dlatego z radością sięgnęłam po dwie książki Sophie Hannah, wybranej przez rodzinę Agathy, by pisała nowe przygody Poirota, we właściwym dla oryginału stylu i konwencji.


Powieści różnią się od kryminałów Agathy przede wszystkim objętością. Każda z nich ma ponad trzysta stron i o ile historie pisane przez królową kryminału można było przeczytać w kolejce do lekarza (wiem, wiem teraz to w takiej kolejce można przeczytać i Faraona), powieści Hannah są rozbudowane, a postacie z tak charakterystycznego dla Christie zamkniętego kręgu podejrzanych są przez to bardziej wyraziste i nie dają się tak łatwo zapomnieć. Jest też druga strona tego medalu, Poirot pomimo, że nadal niezwykły staje się równorzędnym z innymi postaciami bohaterem. Jego nazwisko nie jest już, jak w przypadku Christie, jedynym jakie jesteś w stanie wymienić, gdy po czterech miesiącach książka wpada ci nagle w ręce przy sprzątaniu biblioteczki ( to jedyne porządki, które nie są stratą czasu :)

Książkę "Inicjały zbrodni" Sophie Hannah napisała jako pierwszą. Akcja dzieje się tym razem w Londynie, a historię w którą uwikłany zostaje Poirot opowiada Edward Catchpool, zaprzyjaźniony z nim detektyw Scotland Yardu. Zakochany we własnym geniuszu Poirot spotyka przypadkiem przerażoną, młodą damę, która oznajmia mu, że wkrótce zostanie zamordowana, a jednocześnie zaklina go, by nie szukał sprawcy, bo zagadka nigdy nie powinna zostać rozwikłana. Kiedy okazuje się, że w pobliskim prestiżowym hotelu zostaje w tym samym czasie zamordowanych troje podróżnych, a ślady wskazują na tego samego sprawcę, Poirot nie może poprzestać na biernym przyglądaniu się poczynaniom przyjaciela.

Akcja "Zamkniętej trumny"  toczy się po kilku latach od londyńskich wydarzeń z "Inicjałów zbrodni" w Clonakilty w hrabstwie Cork Wolnego Państwa Irlandzkiego, dokąd zaprosiła zarówno Poirota, jak i Catchpoola słynna pisarka Lady Playford. W ich obecności chce oznajmić rodzinie, że zamierza zmienić testament i pozostawić niemal cały swój majątek swojemu sekretarzowi. Mamy więc znajomą scenerię uroczystej kolacji, nieoczekiwane oświadczenie pisarki, oburzenie rodziny i śmierć, której sprawcę będą musieli wykryć przybyli detektywi.

Nic ponad to, czego byś się spodziewał w tego typu powieści. Tylko tyle i aż tyle.

Ciekawe, że w obu powieściach ofiary są dużo mniej interesującymi ludźmi niż sprawcy zbrodni, których Hannah uczyniła pełnymi pasji i charakteru, jakby dosłownie kierując się zasadą, którą wyznawała Christie:
"Przerażające, ale niewinni właściwie nikogo nie obchodzą".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz